nia, o brak uległości, któremi tak ja, jak i on, jesteśmy dlań w równym stopniu przejęci. Niech szanowny stryj dobrodziéj wierzy, że przyczyna, dla któréj...
— E! dałbyś już pokój, nie masz potrzeby bronić go tak bardzo, wiem, że jesteście przyjaciółmi i że ta przyjaźń wówczas dopiéro się skończy, kiedy nareszcie jeden z was przyjdzie do rozumu. Urwisy! urwisy! zawsze coś nabroją, wiecznie jakiegoś piwa nawarzą, a potém ja muszę ich z biedy wyciągać. Ot, gotów byłbym prawie powiedziéć, że wy, że wy dwaj, przyczyniacie mi więcéj kłopotu, niż... — tu sapnął jeszcze mocniéj, jak dotychczas — niż wszystkie te utrapione sprawy Stanu.
Attilio jeszcze czas jakiś u stryja pozostał, przepraszając go, prawiąc mu różne pochlebstwa, obiecując, w imieniu swojém i Rodriga, oględniejsze nadal postępowanie i na ostatku, wysłuchawszy owego niezbędnego: — Miejcie rozum chłopcy — formuły, którą stryj hrabia żegnał zawsze swoich siostrzanów, wyszedł z lekkiém sercem i z rozjaśnioną twarzą.
Gdyby ktoś, widząc na polu źle uprawném jakieś zielsko, naprzykład wielki krzak końskiego szczawiu, chciał się dowiedziéć czy wyrosło ono z nasienia dojrzałego na téj saméj niwie, czy też przez wiatr tu zaniesionego, nigdyby z pewnością nie mógł rozstrzygnąć tego pytania. Otóż, nie mniéj trudno byłoby dla nas orzec, czy stryj hrabia z własnego natchnienia, czy téż w skutek rady, za którą tak zgromił siostrzana, umyślił użyć osoby ojca prowincyała za narzędzie do przecięcia owego zagmatwanego węzła. To tylko pewna, że Attilio nie bez celu myśl mu tę podsunął, a chociaż zgóry mógł już przewidziéć, że tak otwartego doradzania nie ścierpł duma i zarozumiałość stryja hrabiego i że za to spotka go jakiś niezbyt grzeczny komplement, nie mniéj jednak postanowił nakierować go na tę drogę, która mu się najwłaściwszą wydawała. Z innéj znów strony, owo postanowienie hrabiego stryja było tak zgodne z jego usposobieniem, tak zdawało się wypływać z samychże okoliczności, iż możemy być prawie pewni, że i bez niczyjéj pomocy powstałoby ono w jego głowie. Ze względu na owę władzę, do któréj już doszedł, było-to dlań rzeczą niezmiernéj wagi, aby teraz w téj walce, niestety tak otwartéj, nie przegrał siostrzeniec, aby nie cierpiała na tém sława jego rodu. Gdyby Rodrigo sam się