Strona:Alessandro Manzoni - Narzeczeni 01.djvu/89

Ta strona została przepisana.

podług zdania ogółu, są najbogatszemi i największemi złodziejami i, na szubienicę z niemi!
— Tak, przykład, przykład potrzebny, powiesić, powiesić!
— Na szubienicę z niemi, a zaraz zboże się znajdzie.
Jeżeli ktoś na jarmarku słyszał kiedy przyjemną melodyę strojenia instrumentów przez grajków z jakiejś szopy kuglarskiéj i pamięta owe dźwięki, które każdy z nich starał się wydobyć, aby innych zagłuszyć i słyszeć tylko głos własnego instrumentu, ten zdoła sobie utworzyć jakie-takie pojęcie o harmonii i zgodzie rozmów, toczących się u stołu don Rodriga. Wino wszystkim niezmiernie do smaku przypadłe, coraz częściéj napełniano nim kielichy, a pochwały, których mu nie szczędzono, przeplatały owe prawno-ekonomiczne pytania, które rozstrzygano tak dzielnie. Wyrazami dającemi się słyszéć najczęściéj były tu: nektar, ambrozya i powiesić.
Tymczasem don Rodrigo często spoglądał zukosa na jedynego człowieka, który nic nie mówił; i widział, iż on siedzi spokojnie, bez najmniejszéj oznaki zniecierpliwienia, nie czyniąc żadnych usiłowań, aby przypomniéć gospodarzowi o tém, że czeka już od tak dawna; lecz z wyrazem niezłomnego postanowienia, który świadczył jasno, iż nie odejdzie, póki nie zostanie wysłuchany. Chętnie byłby się go pozbył don Rodrigo i z kwitkiem odprawił, ale wypędzić kapucyna, nie udzieliwszy mu nawet posłuchania, było rzeczą, na którą rozsądek nie mógł mu pozwolić. Czując więc, iż nie potrafi przykréj rozmowy uniknąć, postanowił ją przyśpieszyć, aby czém prędzéj uwolnić się od natręta, i wstał od stołu. Za jego przykładem poszli wszyscy obecni, co jednak ani na chwilę nie przerwało piekielnéj wrzawy. Następnie przeprosił gości, iż na chwilę musi ich opuścić, zbliżył się do zakonnika, który wstał wraz z innemi, z pewnym przymusem powiedział doń: — jestem na rozkazy wielebnego ojca — i poprowadził go do innego pokoju.


ROZDZIAŁ VI.

— Czém mogę służyć? — rzekł don Rodrigo, zatrzymując się w środku wielkiej sali. Tak brzmiały wyrazy, lecz sposób, w jaki je wypowiedział, znaczył jasno pamiętaj, do kogo mówisz, dobrze zważaj na każdy wyraz i śpiesz się. Dla dodania odwagi naszemu ojcu Krzysztofowi nie mogło być