Strona:Alessandro Manzoni - Narzeczeni 01.djvu/99

Ta strona została przepisana.

ojca Krzysztofa? Poco? Dlaczego? Pan Bóg powiada: sam sobie dopomagaj, a i ja ci pomogę. Ojcu Krzysztofowi powiemy wówczas, gdy już rzecz będzie skończona.
— Łucyo — powiedział Kenzo — czyżbyś miała nie zgodzić się na to? Czyżbyś chciała odstąpić mnie w tak stanowczéj chwili? Czyż nie postępowaliśmy dotąd, jak ludzie uczciwi, jak dobrzy chrześcijanie? Czyż teraz już nie powinniśmy byli być mężem i żoną? Czyż nam proboszcz sam nie wyznaczył dnia ślubu? Czy nasza w tém wina, że dla własnego ratunku musimy uciekać się do podstępu? Nie, ty mnie nie opuścisz, ty się zgodzisz, Łucyo; wszak prawda? Pójdę zaraz do Tonia, pomówię z nim i odpowiedź przyniosę. — I pożegnawszy Łucyą blagalnêm spojrzeniem, a Agnieszkę pełnym porozumienia uśmiechem, wyszedł spiesznie.
Przeciwności i niepowodzenia zaostrzają rozum; to też Renzo choć dotychczas, na gładkiéj ścieżce żywota, nie napotkał nigdy jeszcze przeszkód, których zwalczenie wymagałoby natężenia wszystkich sił umysłowych, teraz jednak wpadł na tak świetny pomysł, iż nawet i najbieglejszy prawnik mógłby mu go pozazdrościć. Poszedł prosto do owego Tonia, o którym mówił kobietom i którego domek w niewielkiéj był odległości. Znalazł przyjaciela w kuchni, właśnie w chwili gdy postawiwszy prawą nogę na stopniu ogniska, jedną ręką trzymał za brzeg kociołka, stojącego na żurze, a drugą rozcierał za pomocą wałka małą szarą polentę[1] z hreczanéj mąki. Jego matka, brat i żona siedzieli u stołu; a czworo dzieci, otaczając ojca, stało nieruchomie z oczami utkwionemi w polentę, wyczekując niecierpliwie, aż już będzie gotową. Lecz nie znać tu było owéj wesołości, która poprzedza zwykle zasiadanie do stołu w domu pracowitego, zamożnego wieśniaka. Rozmiar polenty zastosowany był do ciężkiego, nieurodzajnego roku, u nie do apetytu i liczby tych, którzy mieli ją spożyć, i każdy z obecnych, poglądając na nią wzrokiem łakomym, zdawał się myśléć o tém, jak mała z niéj cząstka jemu się dostanie. Tonio wyrzucił polentę na misę drewnianą, na któréj wyglądała tak, jak malutki księżyc w wielkiém kole mgły i pary. Pomimo to jednak kobiety ze szczerą uprzejmością powiedziały do Renza: — czy możemy prosić do stołu? — grzeczność, o któréj nigdy nie zapomni włościanin Lombardyi, wówczas gdy go ktoś zastaje w czasie jedzenia.

— Dziękuję — odrzekł Renzo — przyszedłem tu na chwileczkę

  1. Polenta, ulubiona wioska potrawa, rodzaj kaszy, którą przygotowują sobie zwykle z kukurudzianéj mąki i która stanowi główne pożywienie uboższéj ludności. (Przypisek tłóm.)