Strona:Alessandro Manzoni - Narzeczeni 02.djvu/189

Ta strona została przepisana.

jak się wyrażał, nie może się zająć innemi sprawami, będąc zmuszony myśléć o wojnie, która-to wojna, mówiąc nawiasem, po zabraniu przeszło miliona ofiar, nie licząc w to żołnierzy w Lombardyi, Wenecyi, Piemoncie, Toskanii i części Romanii, z owego moru, który do Włoch zaniosła, po spustoszeniu, jak-eśmy to widzieli, tych okolic, przez które wojska ciągnęły, a tembardziéj tych, w których się ona toczyła, po zdobyciu i okrutném złupieniu Mantui, skończyła się wreszcie na przyznaniu wszystkich praw temu nowemu księciu, dla wypędzenia którego była prowadzoną. Musimy jednak powiedziéć, że ów książę został zniewolony do odstąpienia księciu Sabaudyi pewnéj cząstki Monferratu, któréj dochód roczny wynosił piętnaście tysięcy skudów, zaś Ferrantowi, księciu Guastalli, innych ziem, których dochód nie przewyższał sześciu tysięcy, że oprócz tego stanęła jeszcze inna ugoda, w największéj zachowywana tajemnicy, na mocy której książę sabaudzki ustępował Pinerolo dla Francyi, ugoda, wypełniona po pewnym czasie pod pokrywką innych powodów, za pomocą szalbierstw przeróżnych.
Jednocześnie z postanowieniem zwrócenia się do gubernatora Rada dekuryonów umyśliła jeszcze prosić kardynała-arcybiskupa o urządzenie procesyi uroczystéj, w któréjby ciało Ś-go Karola było obnoszoném po mieście.
Zacny prałat odmówił dla wielu powodów. Nie podobała mu się ta wielka ufność w skuteczność środka, wybranego tak samowolnie, i obawiał się wielce, aby w razie, jeżeli skutek nie odpowie oczekiwaniom, co uważał za rzecz bardzo możliwą, ufność nie zmieniła się w zgorszenie[1]. Obawiał się nadto, że jeżeli naprawdę istnieją tacy namaściciele, procesya może się stać aż nadto dogodną zręcznością dli zbrodni; jeżeli zaś ich niméa, to i bez ich udziału samo tale wielkie zbiegowisko ludu niemało się przyczyni do rozszerzenia zarazy, a to jest niebezpieczeństwo daleko rzeczywistsze[2].
Tymczasem uśpione podejrzenia namaszczania zbudziły się z nową siłą, stając się coraz to powszechniejszemi.

Znowu widziano, lub może tym razem wydało się tylko, że widziano pomazane mury, kołatki u drzwi i same drzwi gmachów publicznych i domów. Wieści o takich odkryciach leciały z ust do ust, i, jak się to prawie zawsze zdarza, gdy umysły są silnie zatrwożone, każdy, komu o tém opowiadano, doznawał takiego uczucia? jakby to, o czém słyszy, na własne oczy oglądał. Ludzie znękani wzrostem choroby, rozjątrzeni nieustannym strachem, tém chętniéj

  1. Pio la Croce. Pamiętniki z 1630 r., wydane w Medyolanie 1780 r. Jest-to niewątpliwie wyciąg z pisma, skreślonego przez świadka zarazy.
  2. Ripamonti, str. 185.