miasta, i to z taką gwałtownością, czyniąc skok tak nagły, że każdy poznał odrazu, iż przyczyną jéj, czy téż powodem do niéj, była sama owa procesya. Ale, o! siło cudowna i bolesna przesądu, któremu ogół podlega! nie zbiegowisku tak wielkiemu ludu, nie tysiącznym sposobnościom przypadkowego zetknięcia się, a zatém wzajemnego zarażenia się, przeważna część ludności przypisywała te skutki, lecz namaścicielom, którzy w czasie procesyi mogli z taką łatwością wykonywać swe bezbożne rzemiosło. Mówiono, że z tłumem zmieszani zapowietrzali tą swoją maścią tyle osób, ile tylko zapowietrzyć mogli. Ale ponieważ to nie zdawało się jeszcze środkiem dostatecznym dla wywołania, ani do wytłómaczenia śmiertelności tak olbrzymiéj i ogarniającéj w równéj mierze wszystkie klasy ludności; ponieważ nadto, według wszelkiego prawdopodobieństwa, nawet oczy tak uważne, a tak wiele widzące, bo podejrzliwe, nie zdołały odkryć ani na murach, ani gdziekolwiekbądź jakichś plam, jakichś śladów owéj maści; więc, aby ten fakt wyjaśnić, przypomniano sobie o innym wynalazku, znanym już oddawna, i w który cała Europa, nie wyłączając uczonych, wierzyła wówczas, a mianowicie o proszkach jadowitych, przyrządzonych za pomocą czarów. Utrzymywano, że takiemi proszkami zostały posypane ulice, a zwłaszcza te miejsca, w których miała się zatrzymywać procesya, aby mogły się czepiać sukien powłóczystych, a témbardziéj nóg, wszystkich tych ludzi, którzy w owym dniu, na znak pokuty, występowali boso. — Przeto dzień ów procesyi — powiada pewien pisarz owoczesny[1] — widział pobożność potrącającą o bezbożność, szczerość o zdradę, wygraną o zgubę. — A jednak był-to tylko biedny rozum ludzki, ścierający się z widmami, które sam stworzył!
Od téj chwili wściekłość zarazy rosła z dniem każdym: w krótkim przeciągu czasu nie pozostało już prawie ani jednego domu, któregoby nie dotknęła; a ludność lazaretu z dwóch tysięcy doszła, podług Somaglii, do dwunastu, późniéj zaś nieco, jak zapewniają Wszyscy o téj klęsce piszący, do szesnastu tysięcy. Z innego listu trybunału zdrowia, pisanego do gubernatora 4 lipca, dowiadujemy się, że w mieście umierało już co dzień przeszło pięćset osób; następnie, podczas najsilniejszego moru, tysiąc dwieście i tysiąc pięćset, jak utrzymują niemal wszyscy; a jeżeli mamy wierzyć Tadinowi, nawet przeszło trzy tysiące. Tadino twierdzi, oprócz tego, że po ustaniu moru, według ścisłych obliczeń, które uczyniono, ludność Medyolanu, wynosząca poprzednio przeszło dwieście pięćdziesiąt tysięcy, zeszła teraz na siedemdziesiąt cztery tysiące. — Podług Ri-
- ↑ Augustyn Lampugnano.