wiem, z oka go nie spuszczał i twierdził i starał się wszystkich, przekonać, że to mór najprawdziwszy, że jest w najwyższym stopniu zaraźliwy, że w razie niestawiania mu przeszkód, cały kraj ogarnie. Trudno niemal uwierzyć, powiadam, iż następnie ten sam Tadino w przerażającym wzroście śmiertelności widzi niewątpliwe skutki jadowitych, czarodziejskich maści; że ten sam człowiek, który oświadczył, iż obłęd i gorączka, dostrzeżone u owego Karola Colonny, u téj drugiéj z kolei ofiary moru w Medyolanie, są najpewniejszemi oznakami téj strasznéj choroby, w parę miesięcy potém, na dowód istnienia piekielnego spisku i namaszczania, fakt tego rodzaju przytacza, iż dwaj świadkowie zeznali, jako słyszeli sami od pewnego swego chorego przyjaciela, że w nocy przyszły do niego jakieś osoby i obiecywały mu pieniądze i ozdrowienie pod warunkiem, aby namaszczał domy sąsiednie, a gdy na to przystać nie chciał, osoby te znikły, zamiast nich zaś, pod łóżkiem pozostał wilk, a na łóżku troje kociąt, i były tam aż do rana.
Gdyby Tadino był jedynym człowiekiem, który na fakta tego rodzaju zapatrywał się w taki sposób, możnaby o nim śmiało powiedziéć, iż co prawda źle musiał mićé w głowie; albo raczéj wcale nie byłoby potrzeby mówić nawet o nim; ale ponieważ bardzo wielu, niemal cały ogół, bynajmniéj się od niego nie różnił w tym razie, więc jest-to już objaw, wkraczający w zakres dziejów rozumu ludzkiego, który daje nam możność spostrzeżenia, jak wielki nieład i przewrót może wywołać w szeregu pojęć rozsądnych i ustalonych, inny szereg pojęć, nagle stający mu wpoprzek. Zresztą ów Tadino należał przecie do najznakomitszych ludzi swego czasu.
Dwaj słynni i zasługujący na wiarę pisarze utrzymują, że kardynał Fryderyk powątpiewał o prawdziwości tego namaszczania[1]. I my wolelibyśmy co prawda oddać czcigodnéj i wdzięcznéj pamięci zacnego arcybiskupa pochwałę jeszcze bardziéj całkowitą i wyobrazić go sobie w téj, jak i w tylu innych rzeczach, wyższym nad większą część ludzi jemu spółczesnych; ale zmuszeni jesteśmy natomiast przyznać i zaznaczyć, że i jego postępowanie w tym razie jest nowym przykładem tego, jak wielki wpływ mogą wywierać przekonania, podzielone przez ogół, na umysły, chociażby najwznioślejsze. Widzieliśmy więc (przynajmniéj sądząc z tego, co mówi Ripamonti), że z początku nie dowierzał rzeczywiście, a i potém nawet zawsze utrzymywał, że na to ogólne przeświadczenie niemało wpływać musiała łatwowierność, ciemnota, strach, chęć uniewinnienia siebie tém, iż tak późno spostrzeżono owę zarazę i tak późno myśléć za-
- ↑ Muratori, Verri.