łebki od szpilek w poduszeczce?... Ale co mi się żadną miarą w głowie nie chce pomieścić, to zaślepienie tych panów lekarzy! żeby wiedziéć, żeby rozumiéć, pod jak szkodliwém połączeniem znajdujemy się teraz i pomimo to miéć odwagę z najlepszą miną mówić każdemu: tego nie ruszaj, tego się nie dotykaj, tego się wystrzegaj, a nic ci nie będzie! Jak gdyby unikanie zetknięcia się z ciałami ziemskiemi, mogło przeszkodzić wpływom istotnym ciał niebieskich! I zadawać sobie tyle pracy z paleniem jakichś łachmanów! Biedni, biedni ludziska! Spalicież Jowisza? Spalicie Saturna?
His fretus, co znaczy, że na podstawie tych pięknych zasad, nie wystrzegał się bynajmniéj morowego powietrza; że się zaraził, położył do łóżka i umarł, jak bohater Metastazya, żaląc się na gwiazdy.
A jego sławny księgozbiór? Kto wie, może resztki jego i są gdzieś jeszcze na śmietnikach.
Pewnego wieczora Agnieszka słyszy, iż jakiś powóz zatrzymał się przed bramą. To ona, to niezawodnie ona! — woła śpiesząc do drzwi. Była to istotnie Łucya z poczciwą wdową. Jak się spotkały, jak się witały, czytelnik sam łatwo odgadnie.
Nazajutrz, bardzo rano, zjawia się Renzo, który nie wiedząc o niczém przychodzi tylko, aby pogawędzić trochę z Agnieszką, bo mu bardzo ciężko na sercu, i aby ją spytać, co też sobie myśli o tém, że Łucyi jak niema, tak niema. Co robił i co mówił, gdy ją tak niespodzianie ujrzał przed sobą, o tém pisać nie będę, pozostawiając i to również domyślności czytelnika. Ograniczę się tylko do powiedzenia, w jaki sposób Łucya narzeczonego witała, co zresztą niewiele czasu nam zajmie.
— Jak się masz, Renzo — rzekła ze spuszczonemi oczami, trochę zmieszana. I nie sądźcie, aby powitanie to miało się wydać Renzowi nieco za oschłe, by je miał wziąć za złe. Bynajmniej; wziął je za to, czém było w istocie; i podobnie, jak ludzie wielkiego świata umieją wybornie ocenić prawdziwe znaczenie komplementu, on także zrozumiał odrazu, że te słowa nie wyrażają tego wszystkiego, co się dzieje w sercu dziewczyny. Zresztą, łatwo było spostrzedz, że Łucya ma dwa sposoby wymawiania tego: jak się masz?