Strona:Alexis de Tocqueville - Dawne rządy i rewolucya.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

wiadomości nie są ani mniej szczegółowe, ani bardziej zgodne z prawdą od tych, których dostarczają dzisiejsi podprefekci i merowie. Sądy ich o ludności są wogóle nieprzyjazne; subdelegaci powtarzają często, „że włościanin jest z natury leniwy i nie pracowałby, gdyby nie zmuszała go nędza”. Taka doktryna ekonomiczna bardzo rozpowszechniona jest wśród administracyi.
Obie doby zdumiewająco podobne są do siebie nawet pod względem języka. Kto czyta utwory prefekta, zna styl intendenta. W obu wypadkach jest on bezbarwny, płynny, niejasny i blady; indywidualność piszącego rozpływa się w mierności ogólnej.
Dopiero ku końcowi stulecia, gdy język Diderota i Rusa roztopił się w mowie potocznej, sentymentalizm tych pisarzy ujawnia się nawet w mowie administracyjnej. Jeden z subdelegatów skarży się intendentowi paryskiemu, że „przy wykonaniu obowiązków często doświadcza cierpienia, bardzo dotkliwego dla czułej duszy”. Urzędnicy i administracya stanowią odrębną klasę, przejętą odmiennym duchem, mającą swoje tradycye, swoje cnoty, swój honor, swoję dumę. Jest to burżuazya — arystokracya nowego społeczeństwa już sformowana i żyjąca. Czeka tylko na Rewolucyę, aby jej oczyściła miejsca.
W owym już czasie rysem charakterystycznym administracyi francuskiej jest nienawiść dla wszystkich, mieszczan czy szlachty, kto tylko ujawni chęć zajęcia się sprawami administracyjnemi. Przestraszają ją najmniejsze stowarzyszenia organizujące się bez jej udziału, najmniejszy związek niezależny. Nawet większe towarzystwa przemysłowe budzą jej podejrzliwość. Nie znosi, aby obywatele w jakikolwiek sposób mieszali się do