Dopytywała się, od jak dawna mieszka w Paryżu, czy bardzo jest trudny egzamin konsulatowy, do którego się przysposabia, czy zna dużo osób i jakim trafem, znajduje się na wierczorze u Déchelette’a, przy ulicy de Rome, tak odległej od swej dzielnicy łacińskiej.
Skoro wymienił nazwisko studenta, który go przyprowadził... „La Gournerie... krewny pisarza... musisz go pani znać...“ Wyraz tej twarzy kobiecej zmienił się nagle i sposępniał. On tego jednak nie zauważył, będąc w tym wieku, kiedy oczy błyszczą, ale nic nie widzą.
La Gournerie obiecał mu, że kuzyn jego tam będzie i że mu go przedstawi. „Ja tak lubię jego wiersze... tak będę rad go poznać...“
Ta otwartość wywołała z jej strony uśmiech politowania i ładniutkie wzruszenie ramion; odgarnęła jednak ręką lekkie liście bambusowe, chcąc dojrzeć w tłumie jego bohatera.
W tej chwili zabawa iskrzyła się i falowała, jak apoteoza w widowisku czarodziejskiem. Pracownia, a raczej halla, bo rzadko tam co robiono, sięgała sufitem aż do najwyższego piętra gmachu, stanowiąc jedną, olbrzymią salę. Na obicia jasne i lekkie, licujące z porą letnią, na story ze słomy delikatnej lub z gazy, na para-
Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/012
Ta strona została skorygowana.