Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/055

Ta strona została skorygowana.

Dobrze ma było i poddawał się temu błogiemu wrażeniu. Czy był zakochany? — Nie; tylko wdzięczny za miłość, jaką go otaczano, za tę czułość zawsze jednaką. Jak się mógł pozbawiać tak długo tego szczęścia, z obawy, z której śmiał się teraz, żeby nie zgnuśnieć i nie skrępować się. Alboż jego życie nie jest teraz porządniejsze, niż kiedy chodził od dziewczyny do dziewczyny, narażając swe zdrowie?
Nic też nie groziło przyszłości. Za lat trzy, gdy wyjedzie, zerwanie nastąpi samo przez się, bez wstrząśnień. Fanny wie, że ją to czeka: nieraz rozmawiają o tem jakby o śmierci,o nieszczęściu dalekiem, lecz nieuniknionem. Szło mu już tylko o zmiartwienie rodziny, gdy się dowie, że on nie sam mieszka, o gniew ojca, tak surowego i porywczego.
Ale jakim sposobem mogliby się dowiedzieć? Jan nie widywał się z nikim w Paryżu. Ojca jego „konsula“ jak tam mówią, cały rok przy kuwała do miejsca gospodarka w bardzo znacznym majątku i poranie się z winnicami. Matka, kaleka niemogąca zrobić, bez pomocy, jednego mchu, jednego kroku. Diwonie pozostawiła zarząd domu i starania około swych bliźniaczek: Maryi i Marty, których podwójne a niespodzia-