Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/065

Ta strona została skorygowana.

— Nie dałem jej ani jednej chwili więcej — rzekł Déchelette z zimnym uśmiechem, który wydał się biednemu kochankowi, ohydnym.
— Widać, żeś się jej nie podobał... bo inaczej... Kokotka, jeśli pokocha, nie tak łatwo się odczepi... Safo ma słabość do życia we dwójkę, jak żona z mężem... Ale jej się nie wiedzie w tych instalacyach. Zawiązuje stosunek z romansopisarzem Dejoie, umiera... Przechodzi do Ezano, żeni się... Potem nastąpił piękny Flamant, rytownik, dawny to ideał, bo ona zawsze okazywała pociąg do talentu lub piękności, no i wiecie przecież o tej strasznej przygodzie...
— Cóż to za przygoda? — zapytał Gaussin, głosem przytłumionym i zaczął znowu pić przez słomkę, przysłuchując się dramatowi, który roznamiętniał Paryż, przed kilku laty.
Rytownik był ubogi a szalał za tą kobietą; z obawy zatem, by go nie opuściła i chcąc ją zbytkiem otaczać, wziął się do fałszowania banknotów. Odrazu prawie schwytany na uczynku, został przytrzymany wraz z kochanką. On przypłacił to dziesięcioletniem więzieniem, ona zaś tylko sześciomiesięczną prewencyą u ś-go