dziewczyny z trupią głową, która pożerała wędzonego łososia, niczem go nie popijając. Zażądał kufla piwa angielskiego i nie kosztując go wcale, wziął się do pisania... Ale za dużo słów tłoczyło mu się w głowie i wszystkie naraz chciały się wydobyć a zepsuty już i zgęstniały lament nie mógł im nadążyć.
Podarł dwa czy trzy początki i miał już odejść nic nienapisawszy, kiedy, po cichu, tuż przy nim, usta pełne i żarłoczne, zapytały nieśmiało. „Pan nie pije?... Można?“ Skinął głową twierdząco. Dziewczyna rzuciła się na kufel i wychyliła go duszkiem, zdradzając nędzę, która jej pozwala zaspakajać tylko głód, ale nie pokrzepiać się piwem. Ogarnęła go litość i pod jej wpływem, w odmiennem świetle, przedstawiło mu się życie kobiety. Zaczął sądzić bardziej po ludzku i brać na rozum swoje nieszczęście.
Przecież nie okłamywała go i jeśli nic nie wie o jej życiu, to dla tego, że mu oto nigdy nie chodziło. Cóż jej zarzuca?... Pobyt u św. Łazarza?... Ależ ją uniewinniono i gdy wyszła ztamtąd, prawie na rękach poniesioną została, z tryumfem... Cóż więcej? Inni mężczyzni byli przed nim? Alboż nie wiedział tego? Czy ją su-
Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/069
Ta strona została skorygowana.