Ta strona została skorygowana.
IV.
Kończyli obiad przy otwartem oknie i przeciągłem świstaniu jaskółek, witających zmrok. Jan nie mówił jeszcze, ale zamierzał mówić, o tej okropnej rzeczy, która go ścigała jak widmo i którą dręczył Fanny, od czasu spotkania swego z Caoudalem. Ona, widząc jego oczy spuszczone i sztucznie obojętną minę, z jaką zadawał nowe pytania, odgadła go i uprzedziła.
— Słuchaj, wiem, co mi powiesz... Oszczędź to mnie i sobie, proszę cię... to wyczerpuje w końcu... wreszcie tamto wszystko już zamarło, ja ciebie tylko kocham, ty jeden istniejesz dla mnie na świecie.
— Gdyby zamarła, jak powiadasz, cała ta przeszłość... — Tu, spojrzał w głąb jej pięknych oczu szarych, drgających i mieniących się, przy każdem wzruszeniu — nie przechowywałabyś rze-