Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/082

Ta strona została skorygowana.

Teraz przyszła kolej na rytownika, który, jako biedny, nieznany, rozsławiony jedynie przez gazetę „Des Tribunaux“ zawdzięczał miejsce pośród tych relikwij, jedynie wielkiej miłości, jaką wzbudził. Nie zaszczytne to były listy, datowane z Mazas, przytem takie ckliwe, nieudolne, sentymentalne, jak pismo żołdaka przesłane bogdance w rodzinne strony. Ale z pod powłoki romansowości, przebijały — rzeczywista namiętność uszanowanie kobiety i zapomnienie o sobie, odróżniające od innych tego galernika — naprzykład, gdy przepraszał Fanny za zbrodnię, że ją nadto kochał, lub kiedy w kancelaryi trybunału, zaraz po wysłuchaniu wyroku, wynurzył jej na piśmie swą radość, że uniewinniono i wypuszczono ją na wolność. Nie uskarżał się na nic; używał przy niej i przez nią tak niezamąconego, tak głębokiego szczęścia, że wspomnienie to zapełni mu całe życie i osłodzi los okropny. W końcu, załączył prośbę o przysługę.
„Wiesz, że w moich stronach mam dziecko, którego matka umarła oddawna; jest ono u starej krewnej, w tak zapadłym kącie, że się tam nikt nie dowie o moich dziejach. Przesłałem im pozostałe mi pieniądze, oznajmiając, że się