Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/136

Ta strona została przepisana.

kiedy Courbebaisse czytywał mi listy swojej Mornas...“
Uraczył on znown Jana opisem podróży swojej do Paryża, hotelu Cujas i panny Pellicule, ale młodzieniec nic nie słyszał, wpatrzony przez otwarte okno w noc cichą, oblaną blaskiem księżyca, tak jasnego, że koguty, myląc się, witały go, jakby jutrzenkę.
A więc miłość rzeczywiście odradza, jak opiewają poeci. Jan z dumą myślał o tym, że wszyscy ci wielcy, ci sławni, których Fanny przed nim kochała, zamiast ją odrodzić, psuli jeszcze bardziej, podczas kiedy on, jedynie siłą swej uczciwości, nazawsze ją może wyrwie ze szponów występku.
Wdzięczny jej był za obmyślenie tego półśrodka, tego zerwania połowicznego, w którem zdobędzie nowy nałóg do pracy, tak trudny dla jej leniwej natury. Ojcowskim tonem starego jegomości, odpisał jej nazajutrz, zachęcając do wytrwania w zmianie życia, dopytując się troskliwie, jakiego to rodzaju dom, którym zarządzać będzie, jacy ladzie go zamieszkują; lękał się bowiem jej pobłażliwości i godzenia się ze stanem rzeczy; tak łatwo przychodziło jej