Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/152

Ta strona została przepisana.

w wielkiej modzie u dostojnych panów, którymi kierowała jak końmi.
Była to hiszpanka z Oranu, raczej okazała niż ładna. Przy wieczornem świetle, sprawiały jeszcze pewne wrażenie jej oczy czarne i podmalowane, oraz brwi zrośnięte; ale tu, w tem fałszywem oświetleniu, zdradzała piędziesiątkę, twarz płaska i ostra, o cerze chropowatej i żółtej, jak cytryna z jej kraju. Od bardzo dawnych lat przyjaźniła się ona z Fanny Legrand, którą nawet wprowadziła w świat galanteryi: samo jej nazwisko przerażało więc kochanka.
Fanny, zrozumiawszy czemu ręka jego drży, starała się uniewinnić: „do kogoż miałam się udać po zatrudnienie?“ — mówiła. „Byłam w wielkim kłopocie. Zresztą, teraz Rosa przyzwoicie się zachowuje, bogata jest, bardzo bogata... mieszka w swym pałacyku, w alei Villiers, albo we własnej willi d’Enghien: przyjmuje dawnych znajomych, ale kochanka jednego, tylko tego muzyka...“
— De Pottera? — zapytał Jan — sądziłem, że on żonaty.
— Tak... ma żonę, dzieci; podobno nawet żona jest ładna... ale swoją drogą wrócił do