Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/166

Ta strona została przepisana.

której się trzymał od wielu już lat, opuszczając żonę i dzieci... odgrywając rolę stołownika w tym domu, co pochłaniał część znacznej jego fortuny, zyski teatralne i w którym obchodzono się z nim, jak w lokajem. Trzebi było widzieć znużoną minę Rosy, skoro zaczynał co opowiadać, jak wzgardliwie nakazywała, by zamilkł a Pilar, prześcigając jeszcze córkę, zawsze dawała stanowczym tonem: „Foute — nous la paix, mon garęon“ — „daj nam pokój, mój chłopcze“.
Jan miał za sąsiada mamę Pilar, ale stare usta, co jedząc warczały i przeżuwały, jak u zwierzęcia, to badawcze spojrzenie, rzucane na jego talerz, były katuszą dla młodzieńca, już i tak dręczonego protekcyonalnym tonem Rosy, która drwiła z Fanny, że urządza wieczory muzyczne w hotelu, oraz w tych biednych przybłędów, który ją, zawiadowczynię, biorą za podupadłą damę światową.
Dawna woltyżerka, z rozlanem, niezdrowem ciałem, w kolczykach wartujących dwadzieścia tysięcy franków, zdawała się zazdrościć przyjaciółce młodości i piękności, przejętych od tego kochanka młodego i pięknego. Fanny nie gniewała się, owszem, bawiła całe towarzystwo;