Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/178

Ta strona została przepisana.

jaskółki; ażeby lepiej rozmawiać, usiedli, bardzo wzruszeni oboje, pod rękę się trzymając.
— Trzysta franków miesięcznie — odezwał się Jan. — jakże się urządzają Hettémowie, mając tylko dwieście piędziesiąt?
— Cały rok mieszkają na wsi, w Chaville.
— To i my tak zróbmy, nie zależy mi na Paryżu.
— Doprawdy?... Chciałbyś?... Ach, mój miły!
Ludzie pojawili się na drodze; całe towarzystwo, nazajutrz po weselu, galopowało na osiołkach. Nie mogli się ściskać i siedzieli, nieruchomi, przytuleni do siebie, marząc o szczęściu odmłodzonem w wieczory letnie, które będą miały ten sam urok sielski, tenże spokój błogi i również rozweselane będą dalekiemi wystrzały i aryami katarynek, huczących na zabawie przedmiejskiej.