Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/217

Ta strona została przepisana.

kania i życia wspólnego, które jednak pozostawia ślady zwyczajów i manij, przejętych w obcowania i trwających dłużej niż ono, z którego i ona przechowała nawet sposób zwijania papieroców Ezana i upodobanie do Joba i marylandu.
Jan, bez najmniejszego wzburzenia, zauważył ten drobny szczegół, któryby go dawniej był rozjątrzył i czując się tak spokojnym, doznawał radości więźnia, który przepiłował swój łańcuch i wie, że jeszcze jeden mały wysiłek a wydobędzie się na wolność.
— Cóż, moja biedna Fanny — powiedział żartobliwie Caoudal, wskazując na tamtych. — Co za upadek... jacy oni starzy, jakie z nich ruiny!... tylko my dwoje trzymamy się jeszcze.
Fanny zaczęła się śmiać: „Ah, przepraszam, pułkowniku — czasami nazywano go tak z powodu jego wąsów — jest między nami pewna różnica; nie zaczęliśmy jednocześnie karyery...
— Caoudal zawsze zapomina, że z niego dziad — rzekł La Gournerie i gdy rzeźbiarz, którego umiał zranić do żywego, zrobił poruszenie, zawołał swym donośnym głosem — zaszczy-