Strona:Alfons Daudet-Safo.djvu/249

Ta strona została przepisana.

waną przez kilka miesięcy, na tę obłudę, na ten podział — a czekać już dłużej nie mógł.
— Więc jakże chcesz zrobić?...
Podczas, kiedy młodzieniec borykał się z samym sobą, niewiedząc, co postanowić, członek komitetu nadzorczego gładził sobie brodę, próbował uśmiechu, pozy,układu głowy i zniecbcenia zapytał:
— Daleko on ztąd mieszka?
— Kto taki?
— Ależ ten artysta, ten Caoudal, o którym wspomniałeś mi, z powodu mego popiersia. Moglibyśmy pójść zapytać go o cenę, kiedyśmy tu razem.
Caoudal, jakkolwiek sławny, ale wielki utracyusz, zajmował zawsze przy ulicy d’Assas, pracownię, w której pierwsze laury pozyskał. Po drodze, Cezary rozpytywał o jego wartość artystyczną: powie wygórowaną cenę, to pewna, ale tym panom z komitetu idzie o dzieło pierwszorzędne.
— O, nie lękaj się niczego, stryju, jeśli Caoudal zechce się podjąć... — I zaczął mu wymierać tytuły rzeźbiarza: członek Instytutu, komandor legii honorowej i mnóstwa orderów