Strona:Alfons Daudet-Tartarin z Tarasconu.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

ciężkie, bardzo zmysłowe, bardzo mięciutkie, bardzo leniwe, pełne mieszczuchowskich wymagań zamiłowania wygódek, — brzuchala, oparte na krótkich nóżkach ciało nieśmiertelnego Sancho-Pansy.
Don Quichotte i Sancho-Pansa połączeni w jednym i tym samym człowieku! Czyż trudno sobie wyobrazić, jak źle musiało im być razem! Ile walk? Ile rozpacznych zmagań się wynikało z tego połączenia? Jaki piękny djalog napisałby na ten temat Lukyan, — djalog między dwoma Tartarinami, — Tartarinem Don Quichotem i Tartarinem-Sancho-Pansa!
Tartarin-Sancho Pansa (myśląc li tylko o swym reumatyzmie). Nie ruszam się z domu.
Tartarin-Don Quichoite (bardzo podniecony i rozegzaltowany). Okryj się sławą Tartarinie!
Tartarin-Sancho Pansa (bardzo spokojny i zimny). Tartarinie, okryj się flanelą.
Tartarin-Don Quichotte (jeszcze bardziej podniecony i coraz większej egzaltacji). Ach! Te cudne dubeltówki o ciągniętych lufach! Te sztylety, lassa, mokassiny!
Tartarin-Sancho Pansa (jeszcze spokojniejszy i zimniejszy). Ach! Te doskonałe trykotowe kamizelki! Te pyszne, ciepłe pończochy! Te cudna szlafmyce!
Tartarin-Don Quichotte (traci panowanie nad sobą). Topora! Dajcie mi topora!
Tartarin-Sancho Pansa (dzwoni na służącą)) Żanetto! podaj mi czekoladę.
I w tej że chwili Żanetta zjawia się, niosąc wyborną czekoladę gorącą, wonną, gęstą i znakomite sucharki z anyżem. A Tartarin Sancho Pansa wybucha śmiechem przygłuszającym okrzyki Tartarina-Don Quichotta.
I w ten sposób Tartarin z Tarasconu nigdy nie mógł zdobyć się na to, by wychylić głowę po za mury rodzinnego miasta.