Strona:Allegorya (Przerwa-Tetmajer) 004.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
N

Na łożu leżał senny, czy zemdlony,
Młodzieniec blady śmiertelnie, skrwawiony.
Nad nim schylony siedział człowiek drugi
I leżącemu lodem skroń okładał
I patrzał pilnie, czy ten sen się długi
Przerwie — lecz życiem? śmiercią? darmo badał,
Bo oddech słaby bardzo, konający,
Nie wróżył, aby przebudził się śpiący.
W tem spostrzegł człek ów w rannym lekkie drgnienia,
Może przedśmiertne? i jakby westchnienia
Żywsze — zwolna się powieki otwarły
Ciężko, jak gdyby ołowie je parły
W dół — przymknęły się znowu, silnie ścisły,
Otwarły wreszcie, źrenice z nich błysły
Czarne i duże i ożył wpół zmarły.
Powiódł do koła wpół przymgloném okiem,
Jakby się dziwił obecnym widokiem,
Jakby coś sobie chciał przypomnieć ... w lice
Czuwającego utopił źrenice,
Chciał coś rzec — w ustach zasnęły mu słowa,
Chciał głowę dźwignąć — lecz opadła głowa.