Strona:Allegorya (Przerwa-Tetmajer) 017.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

I niewiem czego więcej we mnie było:
Bolu, czy żalu, czy żądzy wściekłej
Zemsty? Wiem że mi serce młotem biło,
Jak żar gorącym — godziny się wlekły
Długie okropnie — ja łańcuchem spięty
Stałem od ludzi i Boga przeklęty.
Za co? Za miłość! Za to, że kochałem!
Boże! Tyś miłość wszczepił w nasze serca,
Tyś miłość zrobił naszem szczęściem całem,
Sam Ty, Okrutny, przemocny szyderca! —
Wzięto mnie wreszcie z tamtąd, wprowadzono
Do wielkiej sali, co lśniła się złotem:
Tam pod purpury i złota oponą,
Jak pod kapiącym krwią jasnym namiotem
Stał — ów szatański pies....

Wszystko zaległo milczeniem głębokiem:
Mierzyliśmy się długo, długo okiem,
A przecież, przecież, choć jam ludu synem,
A on był władcą po nad całym gminem,
Gdy oko moje o jego uderzy
I nienawiści w nie wyrzuci jady
I całą żądzą zemsty je przemierzy,
Nie dostał kroku i cofnął się blady.
A przecież on był w złocie i szkarłacie,
A ja w podartej, prostej, chłopskiej szacie;
A przecież za nim tysiączne dziryty,
A jam był jeden, pokrwawiony, zbity,
A przecież jego i władza i mściwość,
A moja była tylko — sprawiedliwość....