Strona:Allegorya (Przerwa-Tetmajer) 018.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pokrył zmieszanie książęcą powagą,
Zbliżył się ku mnie z tyrańską odwagą,
Bom był związany, a przy nim tuż stały
Draby zbrojone w włócznie i kindżały
I tak się ozwał: »Twoja ukochana
Jest u mnie — władcy twojego i pana.
Widzisz, co złota i drogich kamieni
W moim pałacu? To wszystko jest dla niej,
Będzie książęcą kochanką ...« Szatani!
Kiedy wspominam te słowa, tak targa
Coś strasznie w sercu — wściekłość krwią je szarga!...
On mówił dalej: »U mnie tu zostanie,
Będzie dzieliła moje panowanie,
A chciałżebyś ty sam popsuć jej szczęście?
Daszże jej tyle i srebra i złota?
Cóż ty masz więcej, jak tylko dwie pięście?
I cóż ją z tobą czeka? Znój, robota
I nędza! Cóż ty dasz jej nędzny chłopie?
A ja ją w srebrze i złocie utopię!«
Zmilknął i patrzał na mnie pełen pychy,
A jam stał przed nim milczący i cichy,
Bom miał związane usta, tylko wzroki
Me nań ciskały trucizny potoki....
On mówił dalej: »Chciałbyś ją z mych szponów
Wyrwać? Tak cenisz ty majestat tronów,
Co uświęcone są Bożą opieką?
A zresztą probuj, a wnet cię powleką
Na pal i skonasz w okrutnej torturze
I pójdziesz skarżyć Panu Bogu w górze —
Prawda? Ha! ha! ha!« — Zaśmiał się przeklęty,