Strona:Anafielas T. 1.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.
96




Długo oboje lecieli w milczeniu.
Pod niemi słońce zapadło czérwone
I Wakarinne[1] weszła na niebiosa;
Pod niemi słychać było tysiąc głosów
W jeden głos zlanych, zmieszanych z wiatrami.
Kiedy się czasem ku ziemi zbliżyli,
Światła migały i szumiały rzeki;
Lasy, czarnemi kołysząc głowami,
Cóś z przelotnemi gwarzyły chmurami.
Oni lecieli ciągle ku północy,
Aż się nad zbiegiem u dwóch rzek spuścili

  1. Gwiazda wieczorna.