Strona:Anafielas T. 1.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.
114

Gwałcić niewiasty, mężów pętać w łyka,
Bo kraj nasz posiąść zwyciężony chcieli.
Przestrach po Litwie poleciał jak strzała.
Jedni w las biegli, drudzy w progu domu
Płakali, myśląc, co się z niemi stanie.
Wtém poseł Krewy z laską kraj przeleciał.
Krewe się wszystkim rozkazał gromadzić.
Każdy wziął oszczep, i pożegnał żonę,
Dzieci uściskał, jakby na stos idąc:
Wszyscy się bowiem napastników bali,
I pewnéj śmierci lub pęt wyglądali.
Nikt nie śmiał nawet myśleć o zwycięztwie.
Lecz Perkun Khawę[1] zesłał im na wodza.
Litwini wpadli na oboz wśród nocy,
Pobili obcych, zatopili łodzie,
A resztę w ciężką zaprzęgli niewolę.
Długo ich potém widziano na Litwie
Wiodących życie z bydlęty po chlewach,
Lub pług ciągnących ciężki na nowinach. —

Tak mówił starzec, wpatrując się w niebo.
A Witol, słowa połykając chciwie,
Siebie i świata dla nich zapominał.
Potém mu starzec cześć Bogów tłómaczył:

— Ten niewidzialny, odwieczny, niezmienny,
Który napisał przed laty, co będzie,

  1. Bóg wojny