Strona:Anafielas T. 1.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.
200

Zaledwie w inną dał się zwrócić stronę.
Poszedł i zginał! O! żal mi sieroty. —

— Nie żałuj, ojcze! — rzekł Witol do niego,
I wstał z za stołu, szedł, uściskał starca. —

Jam to jest Witol, ja to ów sierota. —
— Ty!! — zawołali z wykrzykiem oboje. —
Ty? Panie! — Zaraz wszystko zapomnieli,
Ściskać go, płacząc, i pytać zaczęli,
Witol się cieszył, jak gdyby rodzinę
Własną odzyskał — tak czule witali,