Strona:Anafielas T. 1.djvu/234

Ta strona została uwierzytelniona.
202

A w chacie radość, a w chacie wesele.
Nie śmieli pytać: — Czy zostaniesz z nami? —
Mógłżeby teraz Witol z niemi zostać,
Ubogiém życiem z niemi się podzielić?
Już oni nawet o tém nie myślili;
Tylko prosili: — Zostań dzionek z nami,
Zostań dni dziewięć, potém miesiąc cały. —
— A potém, może — myśleli — on sobie
Podoba z nami i zawsze zostanie. —

Ale Witola insze czeka życie.
Potrzeba było walczyć z zemsty duchem,
I świat przebiegać, i wojenną sławę
Pozyskać głośną. Czuł, że mądra Budte[1]
I Łajbegelda[2] stuustna mu w duszy
Żądzą miotały i walki i sławy.
On się już nie mógł tém życiem spokojném
Łowów, spoczynku, odludnej pustyni,
Dosyć nakarmić. Głos Krewe-Krewejty
Szérzéj mu świata dokoła pokazał,
Inną mu przyszłość daleką zwiastował.
Młodzieńczym duchem piął się Witol w górę,
Marzył o walkach z posłami Perkuna,
Dalekich krajach i rozgłośnéj sławie.
I próżno w chacie prosił ojciec stary,
Próżno go bracia o trzy dni prosili.

  1. Bogini mądrości.
  2. Bóstwo sławy.