Strona:Anafielas T. 1.djvu/289

Ta strona została uwierzytelniona.
257

Niedźwiedzia ja będę prosić,
Będzie kłóć nam drwa,
A kruk wodę musi nosić,
Bo grzbiet krzywy ma;

Jaskółka z fartuchem białym
Będzie miski myć;
A ogonem wybujałym
Wiewiórka stół trzéć;

Lis, co w futrze, jak pan, chodzi,
Może za stół wleść,
Siąść, gdzie siądą państwo młodzi,
Z jednéj miski jeść.

Hola ptaszki! hola źwierzę!
Chodźcie do mnie tu!
Mój pan dzisiaj żonę bierze —
Trzeba służyć mu.


Witol, wesołéj słuchając piosenki,
Nie wiedział, czemu uczuł lżéj na sercu.
Głos ten, jak gdyby czarnoxięzką władzą,
Stęsknioną duszę powoli kołysał.
Przed nim po ścieżce szla młoda Litewka
Z dzbanem po wodę; za nią koni para,
Z spuszczoną głową, wlokła się powoli;
I trzodka owiec, becząc, po drożynie
Za panią swoją goniła wesoło;
I kozieł czarny, z brodą na piędź długą,
Poważny, swoich małżonek pilnował: