Na głowie siwy włos płachtą pokryty;
Czerwona broda na piersi mu spływa,
W których litości nie znajdziesz kropelki.
On męczy duchy, gdy wynijdą z ludzi;
On zbrodniów straszyć zstępuje na ziemię;
On trzykroć stając w oczach występnemu,
Grozi mu póty, aż krwawą ofiarą
Gniewu i zemsty jego nie przebłaga.
Władzca otchłani ma żonę Nijołę.
Niegdyś on sercem namiętném ją kochał;
Lecz młodą jeszcze uniosłszy od matki,
W zastygłém sercu miłość dla niéj stracił,
I zamiast raju, który obiecywał,
Dręczył Nijołę, jak podwładne duchy.
Nieraz już ona zbiegłszy pokryjomu,
Prosiła Mildy, by kroplę miłości,
Choćby kropelkę wlała w serce męża,
I osłodziła wieczność utrapioną,
Bez końca i bez nadziei męczarnie.
Lecz wówczas Milda, Bogini roskoszy,
Nie chciała zstąpić na chwilę w otchłanie.
Miléj jéj było nad Kownem wzlatywać,
Miłośnych Dajnos[1] słuchać z Niemna brzegów,
Z ołtarzy wonne odbierać ofiary,
I sypiąc szczęście, krążyć po nad ziemią,
Błogosławieństwy i dzięki się pojąc.
- ↑ Miłośne śpiewy.