Strona:Anafielas T. 1.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.
23

Lecz w niéj zaledwie Boginię poznała.
Blade jéj lica męczarnie zorały;
Włos miała siwy i oczy przygasłe;
Kłosisty wieniec usechł na jéj skroni;
I szata czarna, pomięta, zbroczona,
Tuliła kości od boleści wyschłe;
Łono zapadłe i wychudłe ciało;
Na dłoni sparte utrzymując czoło,
Głęboko, smutnie w przeszłości dumała,
Że Mildy nawet wejścia nie słyszała;
Lecz jakby bytność Bogini przeczuła,
Oczy ożyły, wzrok się zapromienił,
I oddech prędszy podniósł piersi wyschłe.
Zadrżała Nijoła, i zwróciwszy głowę,
Padła przed Mildą z krzykiem na kolana.
— Przecięż ty tutaj! litość cię prowadzi!
Patrz na mnie, siostro! Jam tu, jak te duchy,
Jak Jodsów dusze, w otchłani przykuta,
Cierpię, i nie wiém, za co te cierpienia!
Cierpię, i nie wiém, kiedy koniec męce!
Siostro! miéj litość! Ty skinieniem jedném
Możesz odmienić los i nędzę moję
W szczęście, jakiém się tobie mili poją! —
— Co zechcesz, każesz — Milda jéj odpowié —
Zrobię ci wszystko; lecz, siostro, jam sama,
Jak ty, dziś biédna! jak ty! stokroć gorzéj!
Na mnie już Perkun pioruny gotuje,
Za mną olbrzymi wysłani latają;