I z méj młodości na przyszłość wróżyła
Mnie szczęścia wiele, a sobie pociechy.
Porwał mnie Poklus z po nad brzegów Rosi.
Płakałam biédna, lecz nie dzisiejszemi,
Nie temi łzami, któremi dziś płaczę.
Tamto łzy były za matką kochaną,
Dzisiejsze moje za przeszłością całą.
W początkach jeszcze los mój był znośniejszy,
Choć już nie taki, jaki był u matki,
Kiedy po łąkach zielonych biegałam,
I w łzy nie wierząc, z cudzych łez się śmiałam.
Wówczas ja byłam młodą i szczęśliwą,
Póki z nad Rosi przeklętego brzegu
Poklus przez sine nie ujrzał mnie wody,
I do otchłani nie porwał za sobą.
Rok ledwie cały w piekle mi upłynął,
Zaledwie matka z odwiedzin wróciła
Królować w swoim po nad Rosią kraju,
A szczęście moje zaraz się zmieniło,
Zsiwiał włos wcześnie, łzy oczy wyjadły,
Westchnienia piersi dziewicze rozbiły,
Ciału zabrakło i zdrowia i siły,
A duszy szczęścia, którém człowiek żyje.
Poklus ode mnie dzieci poodbierał
I miłość swoję odebrał na wieki,
Samą mnie tylko z pamięcią zostawił!
O siostro! wróć mi choć kroplę miłości!
Wróć, jeśli możesz, szczęście choć na krótko! —
Strona:Anafielas T. 1.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.
26