I było słychać tylko ognia głosy,
To syk, to chrzęsty, to główni trzaskanie;
Czarny dym wlókł się głęboko w dolinie;
Stos obalony stał się węgla kupą
I gasł powoli.
Wówczas przyjaciele
Poszli i kości szukali w popiele;
Zebrali szczątki, w naczynie zamknęli
I do naddziadów ponieśli mogiły.
Tam razem, co kto najdroższego nosił,
Złoto i bursztyn, łańcuchy, pierścienie,
Rzucano na grób, by na tamtym świecie
Znalazł, co tutaj za życia używał.
I łzy zebrane, po zmarłym wylane,
W naczyniach u stóp jego położyli;
Na skroń mu węża kładli święconego,
Który troistém opasał je kołem,
Jak wał od duchów wznosząc się nad czołem.
A gdy mogiłę zaparto kamieniem,
Gdy Tilussoni modlitwy skończyli,
Kiedy Kabiróm[1] wylano ofiary,
Młodzież, na grobie goniąc z oszczepami,
Zmarłego mienie bojem zdobywała,
I smutną kończąc ten obrzęd biesiadą
Na grobie, ojców śpiewami żegnała,
Kości od uczty i Romoisa cząstkę
Bogóm podziemnym kładąc na ofiarę.
- ↑ Duchy podziemne.