Ta strona została uwierzytelniona.
69
Lecz wspomni sioło swoje,
Żal jéj za rodzicami,
I zalewa się łzami.
Wszystko miała,
Co chciała;
Ale kiedy już komu
Tęskno do swych, do domu,
Nic nie syci, nie poi,
Dom a dom w oczach stoi.
I biednéj Egłe było,
Choć w dostatku, niemiło.
Prosiła męża co dnia,
I co dzień odpowiadał:
— Idź przyszłego tygodnia. —
Tak lat kilka odkładał.
Czas na prośbach upływa.
Egłe, mniéj już szczęśliwa,
Męża prosi i nudzi.
— Puść-bo mnie w odwiedziny
Do swoich, do rodziny,
Puść mnie na świat do ludzi.
Ja cię tu nie porzucę,
Za dzień, za dwa powrócę. —
Mąż nie mógł wstrzymać daléj,
Dał się wreście uprosić;
Lecz wprzódy kazał znosić
Trzewiki kute z stali.