Strona:Anafielas T. 2.djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.
130

Niéma czém wałów osadzić dokoła,
Niéma z kim w pole wynijść na spotkanie!
I targał brodę, i przeklinał siebie.
A poseł posła z straszną wieścią gonił,
Nowemi klęski do serca uderzał.
Jesienne zbiory poszły z płomieniami,
Pola rozryte, spustoszone sioła,
I lud kupami pędzony w niewolę.
Nie prędko Litwa z klęski się podniesie,
Nie prędko Mindows stać może do boju. —
On pała zemstą, a woła pokoju —
Pokój go nową może nadać siłą. —
Jeśli przymierze odrzuci Daniłło,
Mindows w bój pójdzie, aby poledz w boju,
Aby nie widziéć hańby swéj i sromu,
A ludu swego nędzy i niewoli!

Z czołem od wstydu zlaném, krwawą twarzą,
Mindows swych posłów wysłał do Słonima.
Hardy Kunigas sam prosi pokoju,
I zemstą serce choć się burzy srogą,
Pokorę zmyśla, o przymierze prosi.
I nie dość posłów, nie dość prośb pokornych,
Mindows Daniłłu śle Wojsiełka syna
W zakład, że słowa dotrzyma danego.
Napróżno dziecię płacząc ręce k niemu
Wyciąga drobne, wracać chce do matki,
Napróżno Marti u nóg jego leży,