Strona:Anafielas T. 2.djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.
155

Uczy odwrócić i znosić niedolę —
Wrogóm przebaczać. — Co? Mindows zakrzyczał,
Wrogóm przebaczać?! O, zła wiara wasza;
Przebaczyć! żeby z słabego się śmieli! —
— Tak, przerwał Christjan; Bóg nasz, — Bóg dobroci,
Krwawéj ofiary nie pragnie od dzieci,
Chce szczęścia wszystkich, zgody i pokoju. —
Bogi twe złe są, im z ludzi ofiary,
Im krwi potrzeba — Perkun wasz najwyższy
Jedną ma rękę zawsze w piorun zbrojną —
Nasz ręce łaski, przebaczeń ma pełne,
Nasz sam za lud swój na krzyżu umiérał,
I w chwili zgonu zabójcóm przebaczył.
Kto wasze Bogi? — bezduszne bałwany,
Ręki ludzkiemi, przez was samych kute;
Nasz Bóg i wody, i te drzewa stworzył,
Które wy czcicie. — O, nawróć się, panie!
Tysiące ludu wyrwiesz z szpon złych duchów! —
— A gdy się ochrzczę, wy mnie wspomożecie?
I wrogów moich wygnacie ode mnie? —
— Tyś nasz naówczas, rzekł Mistrz, my swą siłą
Zasłonim ciebie, a ojciec nasz z Rzymu,
Wszystkim swym synóm dotknąć cię zabroni. —

I Mindows zamilkł, dumał niespokojny.
— Cóż, rzekł, gdy wiarę mych ojców porzucę,
Co lud mój powié, co rzekną sąsiedzi?! —