Strona:Anafielas T. 2.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.
186

Ale lud widział i szemrał pocichu,
I pluł na wróżby i patrzał z pode łba
Na Niemcy, Króla, ołtarz i Biskupa.
Wtém wstrząsł się Mindows, i z czoła korona
Padła na głowę Mistrzu Andrzejowi,
Padła i ciężko skronie mu zraniła,
I wpół rozbita na ziemię stoczyła.
Pobledli wszyscy; — lecz już czas na ucztę,
Znowu sznur długi do zamku się ciągnie;
I idą wszyscy w podwórce, gdzie stoły
Czekają gości, gdzie pod namiotami
Stary miód złotą wyléwa się strugą.

Pusto na tronie i pusto w dolinie,
Tylko kruk znowu krąży po nad niemi
I kraka, skrzydły żeglując czarnemi —
Kukułka kuka, a Peleda z lasu,
Jak dzwon żałobny, wolno się odzywa,
I psy Mindowsa smutnym wyją głosem