Strona:Anafielas T. 2.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.
207




XXVII.

I jechał daléj, jechał bez spoczynku,
Trzv dni, trzy nocy; czwartego nad rankiem,
Ujrzał Krywiczan grodu mur czerwony,
Stanął we wrotach, szedł pieszo w podwórzec.
Inny już teraz był zamek Mindowy:
Nie widać łowów, wojny przygotowań,
Nie rżą tu konie, nie wyją ogary;
Sokoły młode nie trzepią skrzydłami,
Otroki mieczów nie ostrzą na progach,
I ciżby niéma, co dawniej ochotna
Wszystkiemi wroty do zamku płynęła;
Nic słychać głosu probowanych rogów,
Nie widać łupów na wrogach zdobytych,
Ani skór zwierząt na łowach zabitych.