Strona:Anafielas T. 2.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.
216

Tak wzrok swój śmiało topi w jego wzroku.
— Mindowsie! rzekła, jam wszystko słyszała;
Drugi raz zdrajcą ty jesteś, Mindowe!
Raz lud swój, wiarę swych ojców zdradziłeś,
A teraz lepszą chcesz porzucić wiarę,
Teraz chcesz znowu przyjaciół swych przedać.
Krzyżacy, Królu, przyjaciele twoi;
Oni koronę dali ci na głowę,
Oni na duszę lepszą wiarę dali.
Rzuciłeś Bogi litewskie bezduszne,
Poznałeś Chrześcjan jedynego Boga,
I znów chcesz zstąpić do fałszu dawnego!
O Panie! spójrzyj na tych dzieci dwoje;
Przyszłość im straszną, może śmierć gotujesz —
Za co? Za Bogi z kamienia i drzewa!
Za Bogi, które krew piją, i łzami
Poją się, jako najsłodszém Mieciones.
Pomnij, że w walkę idziesz z całym światem.
Wszyscy się wezmą za wzgardę swéj wiary;
Ty padniesz, Królu, ty i twoje dzieci. —
I obcy przyjdzie siąść na twą stolicę —
Trojnat ci wojnę szepcze, jak wąż w raju,
O którym Mnisi uczyli nas biali.
On z wojny karmię dla siebie wyniesie;
Chce ciebie zrzucić, aby sam królował,
Stanie na piersi twéj, by dosiądz tronu,
I nogą popchnie cię, kiedy upadniesz.
O Panie! nad twą ulituj się duszą —