Ta strona została uwierzytelniona.
217
Panie! nad dziećmi ulituj się swemi! —
— Milczéć, kobiéto, i kądziel prząść tobie,
Rzekł Mindows dziko, zgrzytając zębami,
Milczéć, na Bogi! lub zmilkniesz na wieki —
Alboż kobiéty uczyć mężów mają! —
Rzekł, i ponurém potoczył wejrzeniem,
I dziécka swego odepchnął usciski,
Wskazując na drzwi, by wyszła, Królowéj.
I wyszła Marti, zléwając się łzami,
A jeszcze Mindows pogonił ją słowem —
— Milczéć, kobiéto, i kądziel prząść tobie,
A nie kłaść palców, kędy wrota skrzypią! —