Ta strona została uwierzytelniona.
277
XXXV.
W rogu świetlicy blada lampa świéci,
Rzuca blask drżący po nad głowy dzieci —
Spią one. Złoty włos ich pomięszany,
Spojone usta, rączki na ramiona
Wrzucili sobie, i w bratnim uscisku,
Snami dusz w kraju wieczności spoczęli.
Nad niemi Marti klęczy, i modlitwę
Cichą za dzieci do Boga posyła;
A łzy srébrzyste płyną z pod powieki
Na głowy synów, na piersi ich białe.
Marti ich Chrześcjan Bogu poleciła,
Chrystusa matki za niemi prosiła;
Ona zna boleść, — sama matką była,
Sama po synu, za synem płakała.
Czuje zgon blizki; bo Mindows szalony
Zwycięztwem Litwy i odstępstwem syna,
Srogiemi męki chce probować żony,
Ażeby Boga swego odstąpiła.