Strona:Anafielas T. 2.djvu/293

Ta strona została uwierzytelniona.
293

Jeszcze żarł płomień niedogasłe gruzy,
I dym się siny nad niemi unosił,
Nadbiegli szpiegi, że wojsko Krzyżaków
W Koruńskie włości toczy się ogromne.
Aż tentent kopyt słychać już zdaleka,
I chrzęsty zbroi, i rumaków rżenie,
I Niemców ciche przedbojowe pienie.
Duńczycy z niemi, z niemi Niemców siła,
Z krzyżem na piersi, wojować przybyła;
Chorągwi tyle, ile sosen w puszczy,
A hełmów tyle, ile w polu trawy,
A drzewców tyle, ile trzcin nad wodą.
Idą i palą, pustoszą kraj własny,
Idą i wszędy Mindowsa pytają,
Ślą przeciw niemu, bić się z nim żądają.
Mindows rzekł — Walki chcą, będą ją mieli!
Stoję nad Durem i nie ruszę krokiem;
Niech przyjdą do mnie, tu w polu szérokiém,
Jest się gdzie wojskóm, kto lepszy, rozprawić. —
Rozbili szałas, ognie rozłożyli,
Stanęły czaty, — padła noc spokojna;
Słuchają wszyscy. Tętni za puszczami,
Chrzęszczą już zbroje, rżą Niemców rumaki,
A ich nie widać! I dzień wschodzi drugi,
Już tentent bliżéj, pieśni wyraźniejsze,
Ich niéma jeszcze — Mindows wysłał szpiegi,
Szpiegi ich za dzień idąc nie widzieli —
I poczną dumać Litwa i Żmudzini —