Ta strona została uwierzytelniona.
315
XLIII.
Na zamku swoim znów siedzi Mindowe,
Bezczynny, pieśni słuchając kobiecéj.
Nigdy on w lata swoje dawniéj młode,
U kolan Marti dni tylu nie siedział —
Nigdy jéj pieśni nie słuchał tak długo,
Nigdy tak miło jéj się nie uśmiéchał.
I Marti sługą tylko jego była,
Marti wieczerzę u ognia warzyła,
Dziecię kołysząc, lub przędąc z kądzieli
Złoty len na swą xiążęcą namitkę;
Lub w krośnach szyła kraśnemi barwami
Rękawy koszul białych, jak jéj ciało,
Kraśnemi barwy, jak rumieniec lica.
A jeśli kiedy pieśń z ust jéj płynęła,