Strona:Anafielas T. 2.djvu/319

Ta strona została uwierzytelniona.
319

Rano Trojnatu znak na wojnę dali —
On od ostatniéj wyprawy, ze Żmudzią
Nie stał ni razu do Mindowsa boku —
Teraz — o dziwo! — słuchają rozkazu —
— Zbiérać się ludzióm i wojskóm gromadzić —
Sam na koń siędzie i ludzi powiedzie.
Gdzie? — W Nowogródek — Burtynikas stary
Szepcze, wyprawie nie chcąc dawać wiary.
Ale już Trojnat na siwego wskoczył,
I z swemi ludźmi gościńcem potoczył.
— Kto u wrót zamku? — pyta się Mindowe.
— Trojnat! — Bojary powiedzieli zcicha.
— Późno przypomniał posłuszeństwo swoje —
Mindows rzekł z gniewem; lecz gniew pohamował,
Bo właśnie Trojnat w próg izby wstępował,
I pochyliwszy ubieloną głowę,
Naprzód powitał Kobole zamkowe,
Potem Mindowsu bił czołem w milczeniu.
Mindows się dziwił pokorze, w spójrzeniu
Szukał zuchwalstwa, wymówek, i z gniewem
Wybuchnąć pragnął, czekając rozmowy.

Trojnat zimnemi powitał go słowy,
O dawnych zajściach nie wspomniał Mindowie,
I pytał tylko — Gdzie z wojną pójść mają? —
— Roman Dubrawski nad Dnieprem plądruje,
Rzekł Mindows dumnie. Bez pomocy waszéj
Zniósłbym garść jego — Dawnoście już z nami