Strona:Anafielas T. 2.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.
96

Dęby jak słupy niebo podpierają,
Pola kłosami jak falą spływają.
Takie to ziemie Montwiłłowe dzieci,
Twoim orężem, o Kniaziu, podbili.
Ale na Litwę zapomnieli swoją,
Na ciebie nawet zapomnieli, Panie,
Swoich się Bogów wyrzekli i wiary —
Wszyscy chrzest w cerkwi Rusinów przyjęli,
I zaprzysięgli się na twoją zgubę!
Stary, jam na to nie mógł patrzéć długo,
Ja pamiętałem, żem był twoim sługą.
Rzuciłem wszystko, wziąłem kij żebraczy,
I tu do Litwy zawlokłem się mojéj. —

Mówił, a Mindows porwał się ze skóry,
Zacisnął pięści, tocząc wzrok ponury —
I pytał znowu, srożył się i zżymał,
A Łetas ogień wybuchły poddymał.
I badał starca o xięztwach podbitych,
O ziemiach tamtych, o synowców spisku. —
Łetas mu mówił, jako się zjeżdżali,
Jak Litwę-matkę napaść zamyślali,
Jak Mistrz Inflantski podał Kniazióm rękę.

— O hańbo! krzyknął Mindows rozjuszony,
Jam ich na Rusi wyprawił podbicie —
Samem na siebie podał im oręże.
O, lepiéj było zdusić ich w ciemnicy,