Ta strona została uwierzytelniona.
216
Grzybami żółtemi
Okryją do zimy.
Na Krewskiém zamczysku
Jest wieża wysoka;
Ciemnica pod wieżą
Wilgotna, smrodliwa.
Tam gady, ze szczelin
Wyszedłszy na słońce,
W okienku się grzeją;
Mchy rosną zielone,
I grzyby żółtemi
Sklepienie obrasta.
W ciemnicy téj dawno
Więzień już nie siedział.
Był jeden. Kto taki,
Nikt w Krewie nie wiedział.
A kości się białe
Pod oknem zostały
Po gościu ostatnim.
I od téj już pory
Zbutwiałe zapory,
Drzwi padły przegniłe,
I w oknie dębowe
Kraty już spękały.
Wtém goniec od Wilna
Do Krewa przybiega,