Strona:Anafielas T. 3.djvu/225

Ta strona została uwierzytelniona.
223

Mówili, szeptali.
Dzień drugi upłynął,
A Kiejstut widocznie
Upadać już pocznie:
I głowę pochyla,
I oczy zamyka,
I, zda się, co chwila
Ot duszę wyzionie.
Siepacze pod drzwiami
Czatują dzień trzeci,
Czatują i czwarty.
Czwartego wieczorem
Usnęli na chwilę.
A Kiejstut ku oknu
Poskoczył z rospaczą,
I kratę wyłamał,
I głowę wysadził.
Gdy szelest go zdradził.
Zbudzą się strażnicy
I wpadną na niego,
A sznurem za szyję
Spętawszy, wgłąb’ lochu
Ciągną go, krępują.
I gardło przedarte,
I usta otwarte;
Krew niemi buchnęła;
A dusza olbrzyma
Na góry gdzieś Wschodnie