— Siły! o Boże! Boże! daj mi siły
Dla Polski wszystko położyć w ofierze,
Wszystko poświęcić Chrystusowéj wierze,
Siebie i przyszłość, i młode wspomnienia,
Wilhelma! Boże! o, dodaj mi siły!
Niech łzy na oku nie ujrzy przybyły,
Niechaj nikt nie zna téj ciężkiéj ofiary!
Modlę się Tobie, Boże! Matko Święta!
Przyczyń się za mnie, Stanisławie wielki,
Patronie Polski, przyczyń za sierotą! —
Wtém dzwony biją, krzyki się rozchodzą.
Jadwiga wstała i bezsilna pada.
Do drzwi jéj trzykroć zewnątrz zapukano.
— Zmiłuj się! Boże! ulituj nade mną!
Już idą! — Drzwi się otwarły powoli,
I Oleśnicki wszedł Zawisza młody.
— To wy! — Ja, Pani! z poselstwa powracam. —
— Mówcie, o, mówcie! Wszystko znieść mam siły.
Źwierz-li to dziki? źwierz-li to straszliwy?
Potwora z puszczy Litewskich? Zawiszo! —
— Nie, Pani! Wkrótce sam za mną przybywa.
Ujrzysz, Królowo! Lecz nie potwór dziki;
Człek, jak my wszyscy; młody, piękny, silny,
Szérokich ramion, ciemnéj barwy oczu,
Mowy łagodnéj, cichy i milczący. —
— Prawda? Zawiszo! zaklnijcie na Boga! —
— Bogiem klnę, Pani, że ci prawdę rzekłem.
Strona:Anafielas T. 3.djvu/284
Ta strona została uwierzytelniona.
282