Strona:Anafielas T. 3.djvu/316

Ta strona została uwierzytelniona.
314

Ja potrzebuję pomocy Zakonu,
I będę waszym, waszym druhem wiernym;
A jeśli Litwy rządami owładnę,
Mistrzu! wszak wielkie nagrody weźmiecie! —
— Starą umowę odnowić więc chcecie? —
— Starą lub nową zawrę, byle z wami
Pomścić się na tym Wileńskim niedźwiedziu,
I na zlaszałym bezmozgim Jagielle,
O, i na braciach, Mazowsza Xiążętach,
Co teraz skomlą w Jagiełłowych pętach,
I że Jagiełło dał Ziemowitowi
Siostrę swą Olgę i Radomską ziemię.
Gdym do nich przyszedł o posiłek prosić,
Zimném wejrzeniem na wrota wskazali! —

Mistrz słucha mowy, a wzrok mu się pali.
— Zgoda — rzekł — zgoda. Zawrzemy przymierze.
Chcecie się pomścić? dopomożem szczérze.
I nam Jagiełło stoi w gardle ością,
I nam Mazowsza dojadły Xiążęta!
Skirgiełł! I Skirgiełł sroższy nad źwierzęta,
Dziki rozpustnik, pijaństwem swém wściekły! —

Witold mu rękę podaje. — Więc zgoda.
Mistrzu! każ pisać, każ wojsko gotować.
Moje mnie czeka na Żmudzkiéj granicy.
Pójdziemy mścić się, polecim plądrować!
Czasu nie traćmy, by Jagiełło z Lachy