Dowodzi Rusią i garstką Litewską.
Tu lud się z miasta wylękły zgromadził,
Z skarby swojemi i ubogiém mieniem;
Co żyło w Wilnie, pod mury uciekło,
Drżące ze zgliszczów za wały przywlekło;
I padli męże, starcowie, niewiasty,
Z łzawemi oczy patrząc na pogorzel,
Tuląc ku sobie, wyglądając chwili,
W którejby w własnéj obronie walczyli.
Cicho na zamkach. Na górnym powiewa
Polska chorągiew; na niéj krzyż czérwony,
Wielki, widoczny, bije mnichów w oczy,
Aby wiedzieli, że nie na pogany
Wyszli — chrześciańską krew ta wojna toczy.
Piérwszych dni działa burzące przywiedli
Niemcy, stawili, zamek okrążają,
Liczą wyżyny, wpatrują w parowy,
Tarany stawią i drabiny wiążą;
Potém stanęli, i ognistym mieczem
Opaszą zamki, ścisną je żelazem.
Próżno! załoga broni się, jak wściekła;
Na Krzywym Grodzie ojcowie i dzieci,
Każdy z swém mieniem, skarby najdroższemi,
Chce ważyć życie, by drugim ocalić;
I ile razy z bram wyrwą Wileńce,
Tylekroć Niemców tłoczą pod nogami,
Strona:Anafielas T. 3.djvu/343
Ta strona została uwierzytelniona.
341